Imieniem Tyfon (lub Tyfoeus) określano jednego z najstraszniejszych potworów greckiej mitologii. Opisywany był tak, aby same próby wyobrażenia sobie tej postaci wywoływały paniczny strach. Niestety, z biegiem lat i stuleci, ludzie zaczęli się przyzwyczajać i nawet niejaki H. P. Lovecraft wymyślił dużo gorsze horrory. Mniejsza o to, swego czasu Tyfon był idealnym straszakiem dla dzieci i dla dorosłych, a oto historia jego życia.
Tyfon powstał, gdy
Gaja pragnęła zemsty na Zeusie za to, jak on obalił
Kronosa, jej ukochanego syna. Przybyła w tym celu do
Tartarosa, uosobienia czeluści piekielnych, i poprosiła go o spłodzenie dziecka, które będzie w stanie obalić Zeusa. Tartaros chętnie przystał na to i po spędzonej nocy z boginią, ta złożyła dwa jaja. Z jednego wykluła się Echidna, a z drugiego Tyfon, ojciec wszystkich potworów.
Początkowo wyglądał jak zwykły Gigant, ale wraz z upływem lat, Tyfon wciąż rósł, niemal bez ustanku. Gaja wychowywała go w nienawiści do Zeusa, tłumacząc mu jak ma obalić władcę bogów. Tyfon posłusznie chłonął wszystkie nauki matki, tymczasem współżyjąc z Echidną. Z ich związku narodziła się cała seria potworów, najważniejszych monstrów mitologii greckiej - od Hydry Lernejskiej, przez Lwa Nemejskiego, aż po Chimerę. W końcu jednak Tyfon dorósł i nadszedł czas konfrontacji.

Wówczas osiągnął pełnię swojego potwornego rozmiaru i wyglądu. Był tak szeroki, że gdy jedną ręką wsparł się o jeden kraniec świata, drugą ręką sięgał na drugi. Był tak wysoki, że gdy stał prosto, jego wężowate nogi stały w podziemiu, a głowa dobijała niebios. Na jego karku znajdowało się pięćdziesiąt głów różnych zwierząt, a ostatnia i najważniejsza była smocza. Nawet palce jego dłoni stanowiły głowy smoków, tak jak sploty wężów, które miał zamiast nóg. Przybrawszy swoją pełną postać, przybył pod Olimp, dudniąc "nogami" o ziemię i waląc głową o nieboskłon, że aż stary Uranos zląkł się tego potwora. Bogowie olimpijscy nie bardzo wiedzieli, co się dzieje, aż potwór wdarł się na Olimp i zaatakował ich w ich własnej siedzibie. Zeus próbował bronić się piorunami, ale Tyfon zdawał się być zbyt silnym - zaatakował króla bogów osobiście, wykradł z jego ciała ścięgna i strącił boga z jego własnego tronu. Zająwszy miejsce Zeusa, pomyślał, że spełnił zlecone przez matkę zadanie. Nagle jednak poczuł... niedosyt.
Spoglądał w dół świata i widział idealnie uporządkowany świat, podporządkowany bogom Olimpu. Nagle uznał, że nienawidzi całego tego porządku i rozpoczął swoją niszczycielską działalnośc - swoim ognistym oddechem palił wszystko dokoła, niszcząc bez wyjątku wszystko i wszystkich, tak że Ziemia stała się niemal całkowicie jałowa i wypalona. Gaja przeraziła się tym czynem swojego ostatniego syna i przestała go wspierać. Widząc ten odwrót sytuacji, kilku bogów wyprawiło się do ukrytej jaskini, gdzie Tyfon skrył mięśnie Zeusa. Udało im się je odzyskać i przywrócić Zeusowi władzę nad jego własnym ciałem. Bóg wybuchł gniewem i postanowił pomścić swoją krzywdę. Zaatakował więc Tyfona piorunem, odwracając jego uwagę. Stwór zszedł z wyżyn Olimpu i zaczął pościg za Zeusem.

Zeus jednak bezlitośnie wciąż uderzał go kolejnymi piorunami i nawet zaczął wyrywać góry z ziemi i rzucać nimi w potwora. Temu udawało się jednak wciąż uciekać, albo obronić przed atakiem. W końcu jednak zaczął obrywać kolejnymi ciosami i zaznawać strat. Role się odwróciły, i teraz to Tyfon uciekał przed Zeusem. Bóg zagonił go aż na niebezpieczny punkt na Sycylii, gdzie korzystając z bliskości matki Ziemi, Tyfon mógł zregenerować siły. Przystanął więc i wziął głęboki oddech, podczas gdy Zeus w ostatniej chwili oderwał z ziemi ogromną górę, którą dziś zwiemy Etną i rzucił nią w Tyfona. Ta góra była wystarczająco ciężka, by przywalić Tyfona raz na zawsze i tam go uwięzić. Na nic jego eksplozje furii - wciąż pozostawał uwięziony, a jego ogień zaledwie wybuchał na świat zewnętrzny magmą.
Po wielu latach świat się odrodził ze zniszczenia wywołanego przez Tyfona i zaczął powoli odzyskiwać siły. Na jego powierzchni narodzili się wielcy herosi, dzięki którym świat zaczął prosperować dzięki zabitym przez nich potworom, dzieciom Tyfona i Echidny. Tyfon co jakiś czas dawał o sobie znać, buchając ogniem z Etny, który Hefajstos wykorzystywał w swojej kuźni. Niektórzy pod wpływem mistycznych kultów ze wschodu zaczęli opowiadać, że kiedyś, w dalekiej przyszłości, Tyfon podniesie się spod Etny i tym razem skutecznie zniszczy świat, ale to już zupełnie inna historia.