Nie wiem, jak to się zwało, ale wiem, że takie coś obślizgłe to było. Na początku pomyślałem, że to ja nadepnąłem na jakiś dziwnie śliski grunt, ale jak się poruszyłem do tyłu to to nadal było.
A to duże, o czym mówisz to spotkałem dwa dni później w porcie w Gdyni.